O mnie
Do bycia w drodze popycha mnie miłość do Świata i Ludzi. Nie kolekcjonuję pieczątek w paszporcie ale ludzkie historie. Obnażam niewygodne prawdy i mówię o rzeczach ważnych. Pokazuję Świat bez różowych okularów, ale takim, jakim jest naprawdę.
W swoją pierwszą samotną podróż do Afryki wyjechałam w wieku 18-stu lat. Ciekawość świata podyktowana moim zafascynowaniem różnorodnością kulturową i miłością do ludzi zaczęła się jednak dużo wcześniej. Mój ojciec to podróżnik, alpinista i przewodnik wysokogórski, zdobywca 7-tysięczników w Himalajach. Ukochanym kontynentem mojej mamy była z kolei Afryka. To właśnie oni zaszczepili we mnie pasję do bycia w drodze i miłość do Świata. Podróżowałam jednak zawsze trochę inaczej – nie satysfakcjonowało mnie nigdy powierzchowne odwiedzenie danego kraju, ale prawdziwe zetknięcie się z jego kulturą, problemami społecznymi. Zawsze jechałam daleko poza utarte szlaki, czy turystyczne ścieżki, wchodziłam głębiej i uwielbiałam rozmawiać z ludźmi. Odkrywałam plemienne społeczności, o których próżno było szukać informacji w książkach, czy internecie. Rozbijałam namiot pośrodku plemiennych wiosek i tygodniami asymilowałam się z ludnością. Spędzanie czasu z dziećmi, pomaganie kobietom w ich zajęciach pozwoliło mi na własnej skórze odczuć trudy afrykańskiego kontynentu.
Najbardziej porażające zawsze były dla mnie historie dzieci – małych ludzi, których cała przyszłość kształtuje się właśnie w tym momencie. Nie mogłam przejść obojętnie obok ich ciężkiej pracy, czy bolesnych rytuałów, którym są poddawane. Największym impulsem to tego, żeby zacząć opowiadać historie Dzieci Świata był pobyt w Kambodży, do której pojechałam żeby zobaczyć kompleks świątynny Angkor Wat. Kiedy dotarłam na miejsce moją uwagę zwróciły nie świątynie a setki dzieci sprzedających tam pocztówki i flety za dolara. Po powrocie do Polski znajomi pytali mnie – no i jak Ci się podobał Angkor? A ja pamiętam tylko dzieci. Postanowiłam uzbierać pieniądze na aparat, wrócić tam i uwiecznić tę historię. Wtedy poznałam Suiego, osieroconego chłopca, który pracował zarabiając na miseczkę ryżu. Nakręciłam krótki film i po powrocie uzbieraliśmy z przyjaciółmi trochę pieniędzy dla niego. Celem było opłacenie edukacji. Nagle okazało się że Sui zapadł się pod ziemię. Nie dało się go nigdzie odnaleźć, mój przyjaciel Channou, który jest kierowcą tuk tuka dowiedział się, że Sui został wygnany z domu przez ciotkę, ponieważ nie zarabiał na siebie. Do dziś nie wiem czy chłopiec trafił do innej rodziny, czy został sprzedany – w Kambodży występuje przecież zjawisko handlu dziećmi. Wtedy uświadomiłam sobie, że praca dzieci to jest ich być albo nie być i że o tych historiach trzeba krzyczeć, nie można dawać cichego przyzwolenia. Postanowiłam też, że już nigdy nie opuszczę żadnego bohatera i faktycznie ze wszystkimi bohaterami opowieści mam kontakt, wiem co u nich słychać, czy mają jakiś problem. To są relacje na całe życie, których nie da się zapomnieć.
Od tamtej pory nakręciłam 24 reportaże, w tym 20 odcinków z cyklu „Dzieci Świata”. Moim najważniejszym projektem jest obnażenie procederu nielegalnej pracy dzieci w kopalniach miki w Indiach i na Madagaskarze. Wiem, że najlepsze co można zrobić to wyrażać stanowczy sprzeciw, nie godzić się na pracę dzieci i mówić o tym głośno – obnażać niewygodną prawdę. Im dłużej jednak szukam tych historii, im więcej dzieci poznaję, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tęgo, jak wielka jest skala tego problemu. Jest jeszcze wiele historii do odkrycia.
Marzena Figiel-Strzała, urodzona w Zakopanem podróżniczka, zawodowa dziennikarka. Ukończyła magisterskie studia na Wydziale Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obroniła tytuł aktora dramatu przed Związkiem Artystów Scen Polskich. Przez ponad 10 lat pracowała jako aktorka na zawodowej scenie. Autorka cyklu reportaży „Dzieci Świata” i założycielka Fundacji Dzieci Świata.